niedziela, 21 kwietnia 2013

Wciąż tu jestem :)

I nie zawiesiłam jeszcze butów na kołku!

Niestety zima mnie pokonała i przygniotła. Nie mogłam patrzeć na śnieg, na dodatek po pierwszych ociepleniach zaczęły się choroby w domu i ciężko było to wszystko ogarnąć i złożyć w sensowną całość.
Ale wcale nie zamierzałam i nie zamierzam rezygnować z biegania, pozwoliłam sobie na odpoczynek, lekturę, zbierałam się w sobie, dostałam parę kopów od kolegi Tomka i, wraz z topniejącym śniegiem, zaczęłam znowu truchtać.
Żeby się nie zniechęcić zaczęłam od dwóch krótkich przebieżek, ot, na około osiedla. Wnioski?
Prędkość nie spadła mi jakoś znacząco, organizm po pierwszym szoku wypuszczenia w ruch zareagował tradycyjnie, lekkim bólem mięśni, ale po drugiej przebieżce nie czułam już nic absolutnie (to znaczy, że była za krótka!).
Muszę, koniecznie muszę, znaleźć jakiś sposób na kolki! Niezależnie od długości odpoczynku po posiłku, jednak wciąż wracają i męczą. Trochę pomaga napinanie mięśni podczas biegu, ale nie jestem Rambo, non stop tak biec nie mogę. Z okresu jesiennego pamiętam, że dobrze mi się biegało zaraz po powrocie z pracy, gdy zdążyłam już zapomnieć o drugim śniadaniu i gdy przed samym biegiem zjadłam banana lub ciastko owsiane. Tylko że przy tej metodzie, obawiam się, że ciężko mi będzie dobić do 5 km ciągłego biegu. Zobaczymy. 
Ponieważ plan Skarżyńskiego rozlazł mi się na końcówce i to na ostatnich dwóch tygodniach! postanowiłam już nie wracać w to samo miejsce i zacznę przerabiać plan na 10 km. Wydłużę sobie pierwszy tydzień razy dwa, żeby trochę nadbudować braki i zaległości i obiecałam sobie, że nie przejdę do następnego tygodnia, póki jednego solidnie nie przerobię. To plan 10-tygodniowy, ale ja nie zamierzam się go trzymać ostro, raczej będę go wydłużać. 
(plan Skarżyńskiego, pochodzi ze strony właściciela skarzynski.pl)


Dziś mąż biegnie w Orlen Maraton. Strona praktycznie nie działa :( Organizatorze popraw się! Zdążyłam męża namierzyć po pierwszych 5 km na jakieś dwatysiącektórejś pozycji :) Trochę się obawiam, bo od dwóch dni dokuczała mu kostka, mam nadzieję, że da radę. Trzymam kciuki!


4 komentarze:

  1. Powodzenia z planem i udanego powrotu na ścieżki biegowe :) teraz pogoda nam sprzyja ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i znowu na mnie, że się odezwałem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odzywaj się, odzywaj, mnie zdecydowanie czasem trzeba zmotywować :)

    OdpowiedzUsuń